Szczepionka przeciw COVID-19 cały czas wywołuje szereg kontrowersji. Tym razem nie chodzi o fakt, czy ją przyjmować, czy też nie, ale czy można było w etapie "0" zaszczepić osoby, które nie są medykami. Tak zrobił choćby Warszawski Uniwersytet Medyczny.
WUM poinformował, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.
Mamy też przykład z naszego regionu i pokazowe szczepienie starosty powiatu sandomierskiego Marcina Piwnika.
Wśród osób z pierwszych stron gazet szczepionki otrzymali Leszek Miller oraz Krystyna Janda i zaczęła się burza. "Dlaczego szczepionki dostają osoby, które nie są medykami?"
Do sprawy odniósł się w końcu minister zdrowia Adam Niedzielski.
- Jestem zdegustowany postępowaniem władz WUM, które dokonały nadużycia interpretacyjnego organizując ustawione szczepienie dla grupy SWOICH wybrańców. Zleciłem NFZ pobranie wyjaśnień. Nie takie standardy powinna promować uczelnia.
- napisał na Twitterze.
Rzecznik rządu Piotr Müller wyjaśnia i wskazuje, że mogło dojść do nadużycia.
- Szczepienia są przeznaczone dla przypisanej do danego etapu grupy osób. Mogą być realizowane dla innych osób TYLKO I WYŁĄCZNIE w przypadku ryzyka zmarnowania szczepionki poprzez brak stawiennictwa osób uprawnionych.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.