W ciągu ostatnich dni podpalono mobilny punkt szczepień oraz siedzibę lokalnego sanepidu w Zamościu, w Grodzisku Mazowieckim grupa sprawców próbowała wedrzeć się do tamtejszego punktu, po drodze atakując jego pracowników, w Aleksandrowie Kujawskim próbowano siłą wymusić na tamtejszej dyrektorce domu dziecka by nie pozwalała szczepić swoich podopiecznych, a w Gdyni napadnięto słownie na pracowników mobilnego punktu szczepień. To wszystko spowodowało, że policja została postawiona na nogi, a według zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia, wykrycie pierwszych sprawców ataków jest już bardzo blisko.
- Komendanci w całym kraju otrzymali polecenia, aby dyslokować siły policyjne w pobliżu punktów szczepień i zapewniać tam maksymalne bezpieczeństwo. Do tej pory głównie skupialiśmy się w tym czasie, gdy punkty działały, na miejscu był personel i pacjenci. Nie było wcześniej takiej sytuacji, aby ktoś zaatakował je poza godzinami pracy. Podpalenie punktu w Zamościu było pierwszym takim incydentem i chociaż o zamiarach sprawcy dowiemy się po jego zatrzymaniu to wszystko wskazuje, że faktycznie może mieć to związek ze szczepieniami.
– mówił dla Onetu rzecznik Komendanta Głównego inspektor Mariusz Ciarka.
– Większość osób na szczęście ogranicza się tylko do manifestowania swoich poglądów na rozmaitych grupach w portalach społecznościowych. Natomiast pojawiają się grupki bardziej zorganizowane, na szczęście nieduże, które potrafią nawet przebierać się w zielone uniformy przypominające strój wojskowy i organizować protesty przed punktami szczepień. Ci ludzie w większości przypadków ograniczają się do agresji słownej, ale wiemy doskonale, że to krótka droga do przemocy fizycznej, na co absolutnie nie może być przyzwolenia
– mówił Onetowi insp. Ciarka.
Ministerstwo Zdrowia już wcześniej nazwało takie działania antyszczepionkowców jako "akty terroru". Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia, podczas dzisiejszej wypowiedzi dla Jedynki Polskiego Radia, mówił, że policja jest bardzo blisko ujęcia sprawcy podpalenia punktu szczepień w Zamościu.
– Rzeczywiście wczoraj wieczorem mieliśmy informację, że policja jest bardzo blisko schwytania tego osobnika, który dopuścił się tego przerażającego czynu moim zdaniem, bo atak fizyczny na punkt szczepień, czyli miejsce gdzie korzystamy z możliwości zaszczepienia przeciwko koronawirusowi, jest to naprawdę niespotykane zjawisko w naszym kraju.
Wiceminister zdrowia zwracał uwagę, że w związku z odnotowywanym wzrostem liczby zakażeń w Polsce, których skala wynosi około 20 procent z tygodnia na tydzień więcej, działania antyszczepionkowców są nieadekwatne.
- My staramy się docierać do każdej grupy, także do tej. Znam kilka osób, które były bardzo zagorzałymi przeciwnikami szczepień. Dopiero kiedy w ich rodzinie pojawił się koronawirus, kiedy w ich rodzinie niestety także z powodu zakażenia osoba zmarła, zmienił się ich stosunek do szczepień. Ale nie chciałbym, żeby na własnej skórze, na skórze własnej rodziny zmieniać poglądy, bo można zrobić to zdecydowanie prościej i łatwiej, słuchając głosu ekspertów.
- mówił wiceminister Kraska dla Jedynki Polskiego Radia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.