reklama

- Zaczynałem od dziarania świńskich racic, bananów i grejpfrutów

Opublikowano:
Autor:

- Zaczynałem od dziarania świńskich racic, bananów i grejpfrutów - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościLeszek Strojwąs to młody tatuator ze Zdzieć Starych (wieś koło Połańca), który przyjechał niedawno do Mielca, żeby pracować w studio tatuażu. Wcześniej pracował w Warszawie, Otwocku czy w Łodzi. Z nami podzielił się swoją historią – co się stało, że doszedł do tego miejsca, w którym jest obecnie. Rozmawia Damian Jemioło.

Zawsze byłeś artystyczną duszą?

Nigdy nie nazwałbym się artystyczną duszą. Pamiętam, że nawet kiedy byłem dzieckiem, to lepiłem gołębie z plasteliny, które potem chowałem w pudełkach po zapałkach. Moja babcia powiedziała wtedy coś, co utkwiło mi w głowie: „Jak masz taki talent, umiesz lepić z plasteliny, to rysować też będziesz potrafić.” Ja nigdy nie myślałem, że będę to umieć, dopiero babcia mi to uświadomiła. Zacząłem wtedy przechodzić na ołówek i kredki.

Nie tatuowałeś od zawsze – co robiłeś zanim zrozumiałeś, że to jest to?

Początkowo rysowałem obrazy i portrety – ołówkiem. Hobbystycznie czy dla znajomych. Na przykład ktoś chciał zrobić prezent mamie – łapałem za ołówek i rysowałem jej portret. Było to dla mnie interesujące, że mogę przenieść zdjęcie na papier. Wtedy jeszcze pracowałem jako barman, choć była to dość rodzinna restauracja. Ludzie przychodzili tam bardziej z dziećmi i rodziną na kawę czy herbatę niż na drinki. Praca była w porządku, choć często chodziłem niewyspany. Pewnego dnia pomyślałem: „Czemu by nie spróbować z tatuażem?”. Zamówiłem sprzęt, prawie w ciemno – musiałem szukać informacji w Internecie, bo nie miałem nikogo kto doradziłby mi w tej kwestii. Znalazłem maszynkę i igły dla siebie, kupiłem je i postanowiłem zacząć działać.

Jak wyglądały Twoje pierwsze kroki w dziaraniu?

Zaczynałem od dziarania świńskich racic, bananów i grejpfrutów. Czasami przychodziłem do sklepu mięsnego i brałem racice tylko po to, żeby móc później na nich ćwiczyć. Potem zacząłem też trenować na sztucznej skórze.

Skąd taki dziwny wybór? Świńskie racice, grejpfruty?

Tatuuje się na tym tragicznie. Niemniej chodzi tutaj o to, żeby po prostu wyćwiczyć sobie rękę, szczególnie przy robieniu linii.

Na kim zrobiłeś swój pierwszy tatuaż? Na sobie?

Nie, tatuaż na moim ciele zrobiłem jako czwarty w swoim życiu. Moja pierwsza dziara została wykonana na koleżance, z którą razem studiowałem grafikę komputerową w Warszawie. Pamiętam, że strasznie trzęsła mi się wtedy ręka. Oczywiście, widzę braki i niedopełnienia w swoich starych tatuażach, również na tym, który mam na nodze. Nie poprawiam tego jednak – traktuję to jako pamiątkę tamtych czasów. Wszystko robiłem po parę razy – kilka linii, żeby sprawdzać, jak wszystko się goi oraz jaki charakter przyjmuje.

 

Co było dalej?

Zacząłem jeździć po Warszawie, byłem może w 10 różnych studiach. Ciągle jednak słyszałem rzeczy w stylu: „Sorry, Leszek, fajne masz projekty, ale my szukamy kogoś z doświadczeniem.” Byłem załamany, czasem kładłem się spać i nie wiedziałem, co dalej robić. Gdzie masz złapać to doświadczenie, skoro w każdym studio mówią Ci, że szukają kogoś z doświadczeniem? Jesteś młody, zajarany, chciałbyś to robić, chciałbyś się uczyć, a tu nagle dostajesz liścia w twarz. Nie marnowałem jednak czasu, rozwijałem się dalej. Zamówiłem poradnik do Phostoshopa, żeby nie musieć robić projektów tatuaży na kartce. Poświęcałem na zapoznanie się z nim po 10 godzin dziennie, przez 2 tygodnie, byleby się tego nauczyć.  Zamówiłem też iPada z rysikiem, żeby móc na nim ćwiczyć.

Poskutkowało?

Tak. Mój poziom projektów był na tyle dobry, że zostałem przyjęty do studia Roberta Żyły w Magdalence koło Warszawy – jednego z najlepszych tatuatorów w Polsce. Powiedział, że mam świetne projekty i żebym wpadał, a on wszystkiego mnie nauczy. Studio było na bardzo wysokim poziomie, specjalizowało się w kolorowym realizmie. To było moje marzenie, ale było ciężko – musiałem pogodzić studia z pasją, i pracą dorywczą w drukarni, gdzie składałem wtedy ulotki.

Jak trafiłeś do Mielca, do Sebastiana?

Szukałem pracy blisko rodzinnych stron. Pewnego dnia po prostu przyjechałem do tego miasta, stanąłem przed studiem Ink Kong, zobaczyłem jego numer i zadzwoniłem. Ink Kong nie było jedynym studiem, do którego się wtedy udałem. Byłem także w innych salonach w Mielcu. Wybrałem jednak Ink Kong, bo uznałem, że z Sebastianem będzie mi się najlepiej współpracować. Nie myliłem się, śmiało mogę nazwać nas przyjaciółmi. Teraz razem tworzymy to studio. Cały czas wprowadzamy innowacje i dzielimy się informacjami czy doświadczeniem. Ja specjalizuję się w realizmie i blackworku, a Sebastian w sketchworku, dopełniamy się.

Jaki styl tatuażu preferujesz?

Mój styl cały czas ewoluuje, i tak naprawdę nie wiem, co będę robić za 5 czy 10 lat. Lubię tradycyjne tatuaże, ale zaczynałem od dotwork (tatuaże z kropek). Później przeszedłem na kolorowy, graficzny styl, a skończyłem na blackwork czyli ciemne, mroczne motywy. Pojawiają się tutaj czaszki, szkielety. To były trzy etapy mojej ewolucji.

 

Skąd takie mroczne motywy?

Nie wiem skąd się to bierze, lubię to wykonywać. Jest tutaj dużo czerni i cieni, które można wykorzystać do zrobienia tego wszystkiego. Jest tu sporo załamań, przy których można się bawić. Da się uzyskać naprawdę fajny efekt, łatwo przy tym złapać flow, przy którym możesz się wykazać. Lubię przy tym zostawiać ślad igły, traktuję to jako sztukę.

Jak reagują klienci na Twoje projekty? Mówiłeś, że lubisz dodawać coś od siebie i często zmieniać ogólny zarys.

Często spotykam się z efektem WOW. Ludzie potem wracają, mówiąc, że nie planowali kolejnego tatuażu, ale byli bardzo zadowoleni i chcą czegoś więcej. To bardzo pozytywny feedback. Często też otrzymuję pochwały w DM-ach na Facebooku. Choć klienci czasami boją się nawet samego projektu, zwłaszcza, kiedy staram się ich przekonać, żeby zrobić coś nieco innego niż chcieli. Potem jednak zmieniają zdanie, kiedy widzą już gotową wizualizację czy dziarę.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo