Koronawirus, wstrzymanie piłkarskich zmagań, to sprawiło że kluby z każdej klasy rozgrywkowej szukają oszczędności. Nie inaczej jest w PGE FKS Stali Mielec. Brak spotkań mistrzowskich przynosi określone straty, bo nie ma wpływu ze sprzedaży biletów, a dzień meczowy to dla Stali Mielec zarobek nawet 50 tysięcy złotych. Jak na razie nie było żadnych oficjalnych komunikatów dotyczących obniżek pensji piłkarzy. Na łamach portalu Weszlo.com prezes klubu Jacek Orłowski przyznał, że sytuacja nie jest wesoła i wkrótce zacznie się seria rozmów z zawodnikami oraz pracownikami Stali.
- Myślę, że w najbliższych dniach podejmę próby tych rozmów i będziemy wiedzieć dużo więcej, jakie będzie nastawienie piłkarzy. Bo teraz sobie tylko gdybamy. Ja liczę na zrozumienie wszystkich pracowników, zawodników i sztabu, że znajdujemy się w bardzo trudnej sytuacji - powiedział Jacek Orłowski.
Wypowiedź ta szybko została skorygowana, bo z całości wywiadu na Weszło w świat poszedł przekaz: w Stali Mielec nie ma pieniędzy na kwietniowe wypłaty. Tak nie jest.
- Owszem nie jest lekko, ale na ten moment mamy zabezpieczone stypendia, nie wycofał się też żaden ze sponsorów. Większość wypłat mamy więc zabezpieczonych, nie są one zagrożone - mówi prezes Stali w rozmowie z portalem PodkarpacieLive.pl
Jednocześnie trwają rozmowy z niektórymi sponsorami, bo przesłane zostały korekty do umów. Na pewno niepokój może też budzić komunikat głównego sponsora firmy PGE, która rewiduje swoją politykę promocyjną i tnie wydatki na sponsoring klubów sportowych o połowę. To astronomiczna kwota 27 milionów złotych! Jak na razie nie ma żadnych informacji czy i ile to cięcie będzie kosztować mielecką Stal.