reklama

Premier Mateusz Morawiecki nagrał spot na Rynku w Tarnobrzegu. - W Polsce nie ma dzielnic grozy z nielegalnymi imigrantami - mówi szef rządu [WIDEO, ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

PodkarpacieKilka dni temu premier Mateusz Morawiecki odwiedził Tarnobrzeg. Jak się okazało wizyta w Zakładach Chemicznych Siarkopol nie była jedynym punktem pobytu w "siarkowym grodzie". Szef rządu nagrał na Placu Bartosza Głowackiego spot o przymusowej relokacji imigrantów.
reklama

- Na południu Europy mamy do czynienia z kolejną wielką falą nielegalnych imigrantów. Potrzebujemy europejskiego planu walki z problemem, którego symbolem jest dziś włoska Lampedusa. Tym rozwiązaniem nie jest relokacja nielegalnych migrantów. Dlatego nasz rząd przyjął uchwałę w sprawie planu Unii Europejskiej odnoszącego się do migracji - mówi premier Mateusz Morawiecki spacerując po Placu Bartosza Głowackiego w Tarnobrzegu.

Potem szef rządu mówi o tym, że "w Tarnobrzegu mieszkańcy miasta mogą się czuć bezpieczni, bo nie ma tutaj osiedli z nielegalnymi imigrantami". - Nigdzie w Polsce nie ma dzielnic grozy - dodaje premier Morawiecki. Widzimy tam także rozmowy z mieszkańcami miasta, wspólne zdjęcia i krótki spacer po samym Rynku. O tym punkcie wizyty nie wiedzieli dziennikarze.

reklama

Zobaczcie spot:

Głównym punktem wizyty Mateusza Morawieckiego w Tarnobrzegu było spotkanie z pracownikami Zakładów Chemicznych Siarkopol.

Kampania wyborcza i kryzys migracyjny

Rząd straszy Polaków przymusowym, masowym napływem migrantów z Bliskiego Wschodu, podkreślając, że Unia Europejska chce, by odbywało się to całkowicie w oderwaniu od decyzji państwa członkowskiego. „Przymusowa relokacja” jest odmieniana przez wszystkie przypadki. Co ciekawe, rzadko wspomina się o tym, że również polskie prawo – ustawa o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP – przewiduje relokację. Czym jednak ona jest?

reklama

- Ten unijny mechanizm nigdy nie nazywał się „przymusowym”, to wymysł polityków i części mediów. Relokacja to specjalny program transferów uchodźców i osób, którym przyznano inną formę ochrony międzynarodowej w ramach państw członkowskich Unii Europejskiej. Czyli osób, które mają uregulowany status pobytowy w państwie UE i są zweryfikowane pod kątem tożsamości oraz autentyczności historii i dowodów będących podstawą do przyznania ochrony międzynarodowej.

- mówi dr Klaudia Gołębiowska, politolożka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, członkini Centrum Badań Migracyjnych UAM.

Program opiera się na zasadzie solidarności i podziału obowiązków. Chodzi o to, że inne państwa członkowie wspierają te, które mają największy napływ migrantów, przyjmując z ich terytorium do siebie grupę cudzoziemców. Mechanizm nie jest nowy, Polska brała już w nim udział. W 2009 r. 10 państw UE (w tym Polska) relokowało bowiem 250 osób z Malty. Każde państwo przedstawiło warunki przyjęcia cudzoziemców. Polska zaproponowała jedne z najbardziej restrykcyjnych kryteriów, wymagając, aby m.in. osoby relokowane miały mniej niż 45 lat, przyjechały z najbliższą rodziną, posiadały co najmniej podstawowe wykształcenie. Ponadto pierwszeństwo mieli mieć chrześcijanie. Tymczasem najbardziej liczną grupę migrantów stanowili mężczyźni z Somalii, Erytrei, Sudany i Etiopii. W związku z tym w ramach pierwszej edycji programu Polska nie przyjęła ani jednego migranta. Dopiero w 2013 roku przyjechało sześć osób (choć Polska oferowała 50 miejsc) pochodzących z państw Rogu Afryki, Erytrei i Somalii.

reklama

- Warto wyraźnie podkreślić, że w programie relokacji mogą brać udział tylko migranci, którzy mają uzasadnione przesłanki, dowody świadczące o ryzykach prześladowania, a ich tożsamość jest dokładnie zweryfikowana (m.in. w ramach procedury przesłuchań i pobrania danych biometrycznych) przez odpowiednie służby. Państwa biorące udział w relokacji mają kontrolę nad całym mechanizmem i weryfikacją osób potencjalnie relokowanych. Na podstawie ustalonych przesłanek i konsensusu ustalają własne „limity” przyjęcia zweryfikowanych uchodźców. Nie oznacza to, że dokładnie tyle osób zostanie do nich relokowane, bo nie można migrantów do tego zmusić.

- mówi dr Klaudia Gołębiowska.

Referendum

W czerwcu ministrowie państw w Radzie UE przyjęli stanowisko negocjacyjne do obu projektów rozporządzeń paktu migracyjnego. Oznacza to na razie tyle, że dokumenty będą dalej procedowane. Najpierw odbędą się negocjacje z Parlamentem Europejskim, który dalej musi projekty przegłosować. A później znów trafią one do Rady w celu zatwierdzenia. Na każdym z tych etapów mogą zostać wypracowane zmiany przepisów. Zwłaszcza, że sytuacja migracyjna jest bardzo dynamiczna. Na wynik negocjacji wpływ może mieć aktualny, masowy napływ ludności afrykańskiej na włoską wyspę Lampedusa, a także afera wizowa w Polsce.

reklama

Mimo że przepisy paktu nie są obowiązujące, polski rząd postanowił przeprowadzić w tej sprawie ogólnokrajowe referendum. Wbrew zapowiedziom, nie dotyczy ono jednak tylko relokacji migrantów, bo pytania są cztery. To o migrantów brzmi: Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo