reklama

FELIETON NA NIEDZIELĘ. Ekologicznie czy chemicznie? W Rzeszowie spór o komary. Miasto pyta mieszkańców, aktywiści protestują

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Facebook/Pixabay/materiały własne

FELIETON NA NIEDZIELĘ. Ekologicznie czy chemicznie? W Rzeszowie spór o komary. Miasto pyta mieszkańców, aktywiści protestują - Zdjęcie główne

foto Facebook/Pixabay/materiały własne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Ekologia i przyroda Komary to trwoga naszych czasów. Jednych kłują "na potęgę", drugich omijają szerokich łukiem. Rzeszowscy urzędnicy wraz ze specjalistami obradują nad zasadnością używania oprysków chemicznych, w kampanii wieszano budki dla jerzyków, naturalnych "zjadaczy" komarów, aktywiści i ekolodzy chcą zakazać używania chemii. Powstał pakt, który postaramy się rozwinąć.
reklama

Koniec kwietnia br. Konrad Fijołek, wtedy jeszcze kandydat na prezydenta Rzeszowa, wiesza budki lęgowe dla jerzyków. Pierwsze z nich pojawiają się na kilku budynkach spółdzielni Zodiak.

Jak wtedy pisał w swoich mediach społeczniowych:

- Nie trzeba wydawać 30 tysięcy złotych na środki chemiczne, aby pozbyć się komarów. Dodatkowo przy tym zatruwać środowisko. Są naturalne sposoby, np. pomoc jerzykom, które są w stanie zjeść nawet do 20 tysięcy komarów dziennie.


Budki dla pożytecznych ptaków przywiózł mu osobiście Szymon Hołownia, lider Polska 2050. Fijołek deklarował, że w mieście pojawi się 750 domków lęgowych dla jerzyków, w których zamieszkać będzie mogło nawet 1500 tych ptaków. Swój wpis opatrzył hasztagiem #ŚrodowiskoJestNajważniejsze. 

Przyszedł lipiec, miesiąc, kiedy komary dają o sobie znać. Pojawiają się przeważnie tam, gdzie jest albo dużo zieleni, przy zbiornikach i oczkach wodnych. Ale to nie reguła. Znajdziemy je wszędzie. Ich szybkiemu rozwojowi liczebności sprzyja pogoda - mokre i chłodniejsze dni. 

Kiedy Konrad Fijołek, po wygranych wyborach, zaczął urzędować w rzeszowskim Ratuszu, wydaje się, że kampanijne deklaracje, sugerujące rezygnację z używania środków chemicznych na komary, poszły w niepamięć. Niemniej jednak w rzeszowskim magistracie zorganizowano swoistego rodzaju debatę, o zasadności, skuteczności i skutkach ubocznych chemicznego odkomarzania. 

W spotkaniu uczestniczyli zaproszeni goście: dr hab. prof. UR Łukasz Łuczaj – Katedra Biologii, Uniwersytet Rzeszowski, dr hab. prof. UR Ewa Węgrzyn – Katedra Biologii, Uniwersytet Rzeszowski, dr hab. prof. UR Konrad Leniowski – Katedra Biologii, Uniwersytet Rzeszowski, dr hab. prof. UR Bartosz Piechowicz – Katedra Biotechnologii, Uniwersytet Rzeszowski, Jaromir Ślączka – Dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie, Agnieszka Bator – Liga Ochrony Przyrody, Roman Jasiński – Wojewódzki Związek Pszczelarzy w Rzeszowie i Sabina Kuternoga – Zarząd Zieleni Miejskiej w Rzeszowie. Ratusz reprezentowali Małgorzata Wojnowska – Dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa UM Rzeszowa i Anna Kwarta – Inspektor w Wydziale Ochrony Środowiska i Rolnictwa UM Rzeszowa.

Oczywiście wypracowano odpowiednie tezy spotkania, w których czytamy m.in., że:

- chemiczne środki stosowane do zwalczania komarów i kleszczy nie działają selektywnie – są zabójcze dla wszystkich bezkręgowców m.in. pożytecznych pszczół, motyli, dżdżownic, a w szczególności stwarzają zagrożenie dla środowiska wodnego, działając bardzo toksycznie na organizmy wodne, 
- stosowanie chemicznych oprysków zaburza równowagę ekosystemu i niszczy najcenniejszą dla człowieka bioróżnorodność. Celowe niszczenie  przez człowieka jednego ogniwa w  łańcuchu pokarmowym, rozpoczyna proces obumierania przyrody w miejskich parkach, zieleńcach, terenach zieleni nieurządzonej, 
- chemiczne środki owadobójcze tzw. pyretroidy, zawierające w swym składzie związki czynne m.in. permetrynę lub cypermetrynę albo deltametrynę to środki neurotoksyczne. Pyretroidy wykazują silnie toksyczne działanie na centralny i obwodowy układ nerwowy kotów, wywołując u nich m.in. niekontrolowane skurcze i drżenia  mięśni, drgawki, przeczulicę skóry, gorączkę, ataksję, rozszerzenie źrenic, a nawet okresową ślepotę, 
- pszczoły przynoszą do uli zanieczyszczony pestycydami i środkami biobójczymi pyłek, który obok nektaru stanowi główne źródło ich pożywienia. Substancje te znajdują się później w produktach pszczelich m.in. w  miodzie, propolisie czy wosku. Ze względu na znacznie wyśrubowane normy pozostałości substancji aktywnych środków ochrony roślin w produktach pszczelich, już niewielkie ilości pyretroidów wykrywane w miodzie mogą go dyskwalifikować jako produkt nadający się do legalnej sprzedaży, co godzi w interes okolicznych pszczelarzy,
- najlepszym rozwiązaniem w walce z komarami i kleszczami są naturalne sposoby, nie stwarzające zagrożenia dla środowiska, innych zwierząt oraz zdrowia ludzi. Nie ma sposobu na całkowite pozbycie się komarów i kleszczy ze środowiska. Aby zmniejszyć populacje komarów, powinniśmy dbać o to, aby miały one swoich naturalnych wrogów w naturze, którymi są głównie ptaki i płazy.

 - W trosce o zdrowie mieszkańców oraz ochronę zasobów przyrodniczych w naszym mieście, dążymy, aby Rzeszów stał się enklawą wolną od pestycydów, herbicydów i środków biobójczych. Mając na względzie również poprawę komfortu życia w mieście  chcemy, aby w Rzeszowie stworzyć warunki przyjazne naturalnym sprzymierzeńcom uciążliwych owadów - jerzykom, tzn. sukcesywnie montować profesjonalne budki, stanowiące ich miejsca lęgowe.

- czytamy na stronie rzeszowskiego Urzędu Miasta.

Czyli miasto zdecydowanie zna powody, żeby odstąpić od szkodliwych oprysków chemicznych. Ale... na wszelki wypadek, w internetowej sondzie w swoich mediach społecznościowych, postanowiło zapytać mieszkańców, czy są za chemicznymi metodami oprysków na komary i kleszcze.
Na moment publikacji tego felietonu zdecydowanie prowadzą zwolennicy stosowania chemii. 


BRAKUJE ŚWIADOMOŚCI EKOLOGICZNEJ?

Ten, który wie, że są naturalne sposoby walki z insektami i owadami, wie, że oprysk nikomu nie pomaga. Ale ile jest takich osób. Sam (autor tego tekstu - przyp. redakcja), do niedawna uważałem, że komary należy zwalczać tylko intensywną chemią. Ale w mojej okolicy, na kilkudziesięcio letnim klombie, zasiedliły się właśnie jerzyki. Nawet nie wiecie, ile czasu spędzają one w powietrzu, łapiąc swój pokarm. Latają do późnego wieczora, niekiedy nisko nad ziemią. Nie dość, że wygląda to fajnie, to wiem, żę likwidują naturalnie coś, co dla mnie jest problemem. 

Brakuje niestety takiej świadomości ekologicznej, że nie na wszystko musimy używać szkodliwej chemii. Wiedziałeś/aś, że chwasty z kostki brukowej możesz usunąć wodą z octem? A ślimaki "odpędzisz" ze swojego ogrodu, posypując miejsca ich występowania solą kuchenną? Nie są to tak radykalne metody jak pestycydy.

#RzeszówPrzeciwOpryskom, CZYLI MANIFEST PRZYRODNICZY W CIENIU NARZĘDZI DEMOKRACJI

Tymi słowami, na ważny aspekt świadomości ekologicznej, chce zwrócić uwagę Stacja Rzeszów DZIKI, zrzeszająca aktywistów miejskich, w tym ekologów

- Rokwit pożytecznych owadów w Rzeszowie jest imponujący, w roku kiedy jak widać, po raz pierwszy nie zastosowano chemii owadobójczej w celu eliminacji kleszczy oraz komarów. Tych pasożytów, których w ówczesnych latach było znacznie więcej niż w tym roku, mimo, że w tym roku, jak dotąd nie zdecydowano się na ten szalenie, dosłownie, chory krok, z którego zrezygnowały już niemal wszystkie miasta.

- czytamy w mediach społecznościowych Stacji Rzeszów DZIKI.


Aktywiści chcą, żeby podjęto zdecydowane kroki w celu likwidacji oprysków chemicznych. Sugerują, że takie decyzje powinien podjął Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa. Przecież ma dużą świadomość ekologiczną, a jego zdanie podtrzymują eksperci. 

- Od tego są decydenci wybierani w wolnych wyborach, aby posiadając zaplecze eksperckie, podejmować decyzje odpowiedzialne, za które po kilku latach ktoś ich rozliczy. Taka jest trudna rzeczywistość: gdyby większość miała prawo decydować o tym co dzieje się w Rzeszowie, droga południowa i Wisłokostrada już dawno temu powstałyby. Chaos przestrzenny jest niczym przy tym jak niszczą i chcą niszczyć środowisko tego miasta sami jego mieszkańcy. Należy więc za wszelką cenę nie dopuścić do dalszej degradacji środowiska naturalnego tego miasta. Inaczej za kilka lat ludzie zaczną się wyprowadzać. Przyrost rozwojowy tego miasta nie będzie trwał wiecznie.


- apeluje Stacja Rzeszów DZIKI


A CO CZYTAMY NA ULOTCE JEDNEGO Z PESTYCYDÓW NA OWADY?

Według karty charakterystyki to substancja o ostrym działaniu toksykologicznym.

Oto zapisy ulotki:

"Zagrożenia dla zdrowia
Działanie drażniące na skórę, kategoria zagrożenia 2 (Skin Irrit. 2)
H315 Działa drażniąco na skórę.
Działanie uczulające na skórę, kategoria zagrożenia 1 (Skin Sens. 1)
H317 Może powodować reakcję alergiczną skóry.
Poważne uszkodzenie oczu, kategoria zagrożenia 1 (Eye Dam. 1)
H318 Powoduje poważne uszkodzenie oczu.
Działanie drażniące na oczy, kategoria zagrożenia 2 (Eye Irrit. 2)
H319 Działa drażniąco na oczy.
Działanie toksyczne na narządy docelowe - jednorazowe narażenie, kategoria zagrożenia 3 (STOT SE3)
H335 Może powodować podrażnienie dróg oddechowych."

- Toksyna ta ma np. co najmniej dość ostre właściwości alergizujące. Także jak ktoś np. narzeka, że trawa jest niekoszona bo mu wywołuje alergię, a jednocześnie toleruje stosowanie tego środka to jest najzwyczajniej w świecie hipokrytą. Wg mnie stosowanie tego środka poza terenem prywatnym powinno być karalne, o działaniu na środowisko już nie wspomianjąc.

- mówi nam Sławmoir Nosal, rzeszowski aktywista ekologiczny.

Jaką decyzję ostatecznie podejmie Konrad Fijołek? Poznamy ją za pewne wkrótce.
 


 



reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zaloguj się aby otrzymać dostęp do treści premium

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama